Cela napisał(a):
samo podejście, cała otoczka, klimat, jaki towarzyszy nam względem zespołu, zainteresowanie nim, poznanie twórczości (nawet w ten nielegalny sposób), "znajomość tematu" świadczy jednak w jakiś sosób o byciu fanem.
Jasne, że tak i broń Boże tego nie neguję. Kupienie dyskografii w tym przypadku jest jak mówiłeś; potwierdzeniem, przypieczętowaniem. Inaczej jest na tym fanowaniu taka "skaza", niedoskonałość, brakuje czegoś. Rozumowanie ma dyskografię = jest fanem jest błędne, więc darujcie sobie od razu takie posty. To działa tylko w drugą stronę i nie tylko od tego materialnego wkładu zależy (myślałem, że to jasne).
klaudia_nw napisał(a):
Ivan ale pomyśl, że nie każdy chce wydać 50-60 zł akurat na płyte... Weź przykład, że poprostu nie ma kasy i co? Nie jest wtedy fanem, bo wolał sobie kupić coś pożyteczniejszego niż płytę?
Dokładnie tak! Skoro woli sobie kupić ciuch, wyjść na piwo czy whatever, zamiast nabyć krążek, by okazać artyście szacunek, a nie go okradać - tak, nie jest fanem. IMO oczywiście.
Karharoth napisał(a):
oryginały można było kupić łatwiej i taniej.Teraz...wiadomo.
"Dawniej" oczywiście średnio mnie interesowało kupowanie oryginałów, ale... masz rację połowicznie. Było więcej sklepów muzycznych z tego co kojarzę, w których oryginały mogłeś sobie wybrać z półeczki i kupić taniej niż dziś w nielicznych tego typu przybytkach. Ale za to sklepy internetowe i Allegro (o eBayu nie wspominając) sprawiają, że prawie wszystko da się kupić i to tanio. Czasami trzeba cierpliwości, ale się uda w końcu

.
EDIT: Aha, za to muszę przyznać że w swym rozumowaniu nie brałem pod uwagi postawy takiej, jaką prezentuje Izuś - nie kupi, nie słucha. Taka ma mój szacunek (szczególnie, że samemu ciężko mi się na takie coś zdobyć).