[phpBB Debug] PHP Notice: in file [ROOT]/includes/functions.php on line 4655: Undefined index: WHO_WISITED_TODAY
Ocean Souls • Zobacz wątek - 1001 albumów


Zaloguj | Zarejestruj


Strefa czasowa: UTC + 1


Teraz jest 6 gru 2023, o 18:42




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  >>
Autor Wiadomość
 Tytuł: 1001 albumów
PostNapisane: 10 lip 2011, o 07:54 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 wrz 2007, o 07:44
Posty: 3304
Lokalizacja: Warszawa
Pomysł na temat podpatrzony na zaprzyjaźnionym forum o tematyce około-nightwishowej.

Każdy post powinien zawierać aktualną numerację, nazwę zespołu i tytuł albumu, który naszym zdaniem powinien znaleźć się na liście, jego okładkę oraz krótki opis zawierający naszą opinię.

Pozwolę sobie zacząć - póki co obędzie się bez niespodzianek ;) .

1. W.A.S.P. - The Crimson Idol (heavy metal, 1992)
Obrazek
Album, który bez żadnego obciachu mógłby rywalizować o miano najlepszego krążka heavymetalowego wszechczasów ;) . Nie ma tu słabych momentów (no najbliżej słabego momentu jest utwór Hold On to My Heart, ale i tak mu jeszcze daleko ;) ), a cały album już przy pierwszym przesłuchaniu rzuca o glebę i długo nie daje wstać - liryki tworzące koncept, praca gitar, perkusja (!!!), kompozycja, wokal, po prostu wszystko jest tu perfekcyjne. Zdecydowanie mój ulubiony album.

Zapraszam do zabawy! ;) Charism, przysięgam, jak wrzucisz tu mi jakiegoś Evanescenca czy innego Linkin Parka to Cię osobiście wytropię i oklepię ;) .

_________________
ONLY QUITTERS QUIT!!!
Obrazek


Ostatnio edytowano 11 lip 2011, o 13:43 przez Arcasto, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2011, o 12:07 
Endless Forms Most Beautiful
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 wrz 2005, o 21:32
Posty: 4487
Lokalizacja: Przed monitorem
Jeszcze gwoli ścisłości można dodać, że chodzi o albumy ciekawe, wpływowe, godne zainteresowania, czyli po prostu takie, które każdy powinien w ciągu życia przesłuchać. :)

2. Dreams Of Sanity - Komödia (symfoniczny/gothic metal, 1997)
Obrazek

Debiut tego zespołu i zarazem jeden z najlepszych albumów w historii symfonicznego/gothic metalu. Koncept-album na podstawie "Boskiej Komedii" Dantego.
Każda z trzech płyt tej kapeli to lektura obowiązkowa dla miłośnika klimatów około-nightwishowych, ale jeden z krążków powinien znać każdy, kto chce po prostu poznać dobre płyty z gatunku zwanego metalem.
Od pierwszego przesłuchania zadziwia poziom kompozycji oraz ich wykonanie; poziom techniczny jak na ten podgatunek można określić jako bardzo wysoki. Zmiany tempa, metrum, oprawy stylistycznej i klimatu pozwalają ponadto przykleić tej płycie łatkę "progresywna" (w rozumieniu potocznym). Klasyczny przykład: trzecia, znakomita część suity tytułowej (The Meeting), w którym funkowa sekcja - strukturalnie idealnie wpleciona w klimat utworu (ok. 8:45) - na moment totalnie wytrąca słuchacza z równowagi.
Biorąc pod uwagę rok wydania (1997), w którym sytuacja w tym podgatunku diametralnie różniła się od obecnej, ten album należy określić jako przełomowy i nowatorski - czyli taki, który nie musi obawiać się porównania z najlepszymi płytami np. Theriona, Theatre Of Tragedy czy The Gathering. Mniej niż 9,5/10? Niemożliwe!

_________________
https://www.musik-sammler.de/sammlung/sirivanhoe/


Ostatnio edytowano 11 lip 2011, o 13:44 przez Ivanhoe, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 10 lip 2011, o 19:31 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 lut 2009, o 20:00
Posty: 2168
Pozwólcie, że dorzucę coś od siebie, bo mi sie nudzi chwilowo i wrzuce album co słucham obecnie :P
3. Slayer - Reign in Blood (thrash metal, 1986)
Obrazek

Jako, że nie umiem pisac o muzyce i nigdy nie wiem co napisać, nie będę pisała eseji. Co tu wiele rzec? Prawdopodobnie najszybsza płyta w 1986, która wywarła wpływ na rozwój gatunku czy to w USA czy to w Niemczech. Brutalny thrash okraszony morderczymi i ostrymi niczym brzytwa mięsistymi riffami, genialna gra na perkusji Lombardo, czy wściekły wokal Arayi, genialne kompozycje.... bla, bla bla nie ma co lać wody lepiej iść posłuchać, bo Reign In Blood to 28minut soczystej uczty dla uszów i zmysłów.


Ostatnio edytowano 11 lip 2011, o 13:46 przez Lalena, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 11 lip 2011, o 12:31 
Endless Forms Most Beautiful
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 wrz 2005, o 21:32
Posty: 4487
Lokalizacja: Przed monitorem
Też uczta dla zmysłów, tyle że nieco inna niż pozycja polecona wyżej. :)

4. Emerson, Lake & Palmer - s/t (progressive rock, 1970)

Obrazek

Jakiś album tej supergrupy musi być na każdej liście tego typu, ale w ich przypadku od razu powstaje pytanie, który? Poza Love Beach i Worksami można by wrzucić każdy z lat 70, "Black Moon" też by się nawet nadawał.
Miał tu grać Hendrix, ale nawet bez niego ten album to muzyka niezwykła. Imponuje mnogość stylów (muzyka klasyczna - Janáček, Bartók, folk, ballada, trochę jazzu, hard rocka), mistrzowska wirtuozeria Emersona, zróżnicowanie klimatu i nastroju - złożone i kompleksowe "The Pebble", nieco trudne w odbiorze i wymagające przyzwyczajenia "The Barbarian", prosta i zarazem nostalgiczna, smutna ballada "Lucky Man" (wielki przebój zespołu, hymn protestu przeciwko wojnie w Wietnamie); to wszystko składa się na arcydzieło i kamień milowy w historii muzyki współczesnej.

_________________
https://www.musik-sammler.de/sammlung/sirivanhoe/


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 11 lip 2011, o 13:58 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 wrz 2007, o 07:44
Posty: 3304
Lokalizacja: Warszawa
5. Dream Theater - Scenes from a Memory (progressive metal, 1999)
Obrazek
Cały dzień upłynął od założenia tematu, a nikt nie wrzucił jeszcze tego albumu? - zaskoczyliście mnie ;) . Osobiście nie znam drugiego takiego krążka, który by był tak nierozerwalnie związany z lirykami - muzyka zawsze idealnie oddaje moment historii, w którym słuchacz się aktualnie znajduje (samej historii nie będę przybliżał, ale naprawdę warto się z nią zapoznać ;) ), co buduje niesamowity klimat. Często muzykom Dream Theater zarzuca się, że ich utwory to pozbawione duszy techniczne popisy - osoby tak twierdzące chyba nigdy nie słyszały tego albumu (w ostatnim utworze jest taki moment, gdzie stworzone muzyką oraz lirykami napięcie jest tak wielkie, że za każdym razem, gdy go słucham przechodzą mnie dreszcze i robi mi się zimno - jeśli to jest muzyka bez duszy, to ja chce słuchać tylko takiej... ). Techniczne popisy oczywiście są (w końcu to Dream Theater ;) ) i to jakie - klimatyczne solówki przeplatają się z niewiarygodnie wręcz szybkimi, na tyle niewiarygodnie szybkimi, że przy oglądaniu zapisu koncertu, gdy Dreami zagrali cały ten album człowiek się zastanawia "no żesz ku*wa, jak oni to robią?" ;) . Mamy tu nawet kilka, rzadko spotykanych w przypadku innych zespołów, solówek na basie i one także robią niesamowite wrażenie. W sumie cały album to jeden, podzielony na akty utwór, który został spięty takimi kompozycyjnymi klamrami, że tworzy nierozerwalną całość - to że Dreami potrafią tworzyć rozbudowane kompozycje wiadomo nie od dzisiaj, ale w przypadku tego albumu przeszli samych siebie. Ogólnie krążek wymykający się standardowej dziesięciopunktowej skali ocen ;) .

_________________
ONLY QUITTERS QUIT!!!
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 11 lip 2011, o 16:43 
Over the hills and far away
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 paź 2008, o 18:39
Posty: 546
Lokalizacja: Warszawa
6. Type O Negative - Bloody Kisses (gothic/doom metal - 1993)

Obrazek

Zacznę od słynnego moja ulubiona, a nie koniecznie najlepsza (bo nie znam wszystkich :P) płyta w gothic metalu. Kwintesencja tego gatunku. Świetne długie kompozycje, fajne riffy, dobra praca basu no i wokal Petera Steele. Do tego gotycka atmosfera...Co tu dużo mówic płyta, która definiuje gothic metal za oceanem ;)

_________________
"Jest tylko moja racja i to jest święta racja, a jeśli nie jest moja, to moja jest mojsza niż twojsza, że właśnie moja racja jest nacja najmojsza"


Ostatnio edytowano 11 lip 2011, o 16:44 przez MrDoe, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 11 lip 2011, o 18:04 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 gru 2008, o 19:09
Posty: 2917
Lokalizacja: Wawka
[center]7. Venom - Black Metal (heavy/thrash/black metal; 1982)
Obrazek[/center]
Płyta, o której chyba wszyscy słyszeli. Znana przede wszystkim z tego, że jej tytuł dał nazwę dla nowego gatunku - black metalu, zaś zespół stał się inspiracją dla wielu późniejszych blackmetalowców (a także thrashowców), zarówno pod względem ideologicznym, jak i muzycznym. "Black Metal" można nazwać w pewnym sensie płytą przełomową, ponieważ Cronos i spółka odchodzą od typowego N.W.O.B.H.M., bardzo popularnego w tamtych czasach, i zmierzają w stronę bardziej ekstremalnego grania. Kawałki są szybkie, proste, ostre i "surowe". Utwór "Black Metal" można uznać za swego rodzaju "hymn" metalu, ale nie tylko ze względu na niego warto po tę płytę sięgnąć. Znajdują się na niej także takie "killery", jak "Buried Alive" (z klimatycznym intro), "Countess Bathory", czy "Teachers Pet" (którego tekst po prostu powala swoją bezpośredniością). Jak dla mnie jeden z najważniejszych albumów w historii metalu, który po prostu trzeba znać.

_________________
Manogerls newer sikajoooooom! :D
Daviduzz napisał(a):
Jak będzie straszna pogoda, lało, wiało, duszno i porno :)

VAGINAERUM! A DREAM EMPORIUM!

Turn loose the bladder and piss calm.

Rise of Perła and Gomorrah!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 12 lip 2011, o 10:24 
Once
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 sie 2007, o 21:40
Posty: 1133
Lokalizacja: podobno z Polski
8. Megadeth - Rust In Peace (speed/thrash metal, 1990)

[center]Obrazek [/center]

Okres pomiędzy Peace Sells But...Who's Buying? a Rust In Peace był najtrudniejszy w historii (jakże dotychczas krótkiej) kapeli. Lider grupy - Mustaine, wykopał połowę składu a sam z Ellefsonem był uzależniony od narkotyków. Nadzieja pojawiła się dopiero gdy Rudzielec przeszedł program odwykowy a do kapeli trafili perkusista Nick Menza oraz wirtuoz gitary Marty Friedman.
Rok 1990 był przełomowy dla kapeli, wydali bowiem jeden z najlepszych albumów w historii thrash metalu, moim zdaniem jeden z najlepszych technicznie ever. Mowa oczywiście o Rust In Peace. W porównaniu do poprzednich dokonań brzmienie było lepsze, natomiast granie nadal surowe. Mamy tu do czynienia z krążkiem niemalże absolutnym - wspomniany poziom techniczny, rozbudowane kompozycje (co nie jest tak często spotykane w gatunku), cały arsenał bardzo ciekawych zagrywek, wiele genialnych solówek, świetna perkusja a także wymowne teksty. Agresja i melodyjność zarazem. Na krążku jest wiele znakomitych kompozycji jak chociażby otwierający album "Holy Wars...The Punishment Due", kultowy już "Hangar 18", "Tornado of Souls" z arcygenialną solówką, melodyjny "Lucretia", zamykający krążek "Rust In Peace...Polaris" czy chociażby mój ulubiony - "Five Magics" ze świetnym staccato w pierwszej części utworu. Za najsłabsze (jedyne słabe właściwie) ogniwo można uznać "Poison Was The Cure". Na plus również okładka Eda Repki ;)
Rust In Peace zdecydowanie zasługuje na miejsce na tej liście, przede wszystkim dla tego, że płyta wprowadza wiele świeżości nie tylko w grze kapeli, ale również w całym gatunku, jest wpływowa i przez wielu uważana za pewien przełom. Wszak do tej pory większość kapel thrash metalowych nie może nawet zbliżyć się do magicznej poprzeczki jaką to postawili panowie w składzie, Mustaine, Ellefson, Friedman i Menza.
Również pozycja obowiązkowa.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 13 lip 2011, o 23:54 
Endless Forms Most Beautiful
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 wrz 2005, o 21:32
Posty: 4487
Lokalizacja: Przed monitorem
9. Sanctuary - Into The Mirror Black (power/heavy/progressive metal, 1990)

Obrazek

Płyta, którą powinien znać absolutnie każdy. Do tego krążka taki opis pasuje jak ulał. Jeden z najlepszych albumów w historii metalu ogólnie. To ten zespół był punktem wyjściowym dla kapeli Nevermore, której wysokiego poziomu na szczęście na tym forum nikomu przybliżać nie trzeba. Od pierwszego, znakomitego utworu "Future Tense" zespół tutaj lotów nie obniża. Jest zarówno melodia (absolutnie nie cukierkowa!), charakterystyczny wokal Warrela (jeszcze dość młodego), zaawansowana oprawa instrumentalna (w żadnym wypadku nie przekombinowana), wpadający w ucho refren (ale nie banalny, zarówno tekst jak i forma wyrazu po prostu wymuszają na słuchaczu głębsze przemyślenia).
Nie jestem za tym by przy każdej przedstawianej płycie wklejąć linki do paru kawałków, gdyż wiele osób w takiej sytuacji może od razu skreślić jakiś krążek jako niepasujący do własnego gustu. Tutaj jednak otwieracz płyty wprost prosi się o zaprezentowanie się szerszej publiczności; ponadto jest niemalże pewne, że każdy kto jeszcze nie miał przyjemności słuchania tej wybitnej płyty od razu po nią sięgnie. A więc here we go:
http://r1zo.wrzuta.pl/audio/6BnvpCQHDiL ... ture_tense

_________________
https://www.musik-sammler.de/sammlung/sirivanhoe/


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lip 2011, o 02:45 
Endless Forms Most Beautiful
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 kwi 2008, o 17:30
Posty: 4305
10. Jethro Tull - Thick As A Brick (progressive rock/folk rock, 1972)

Obrazek

"I may make you feel, but I can't make you think"

Absolut, dzieło totalne, majstersztyk, Mount Everest rocka progresywnego - takie skojarzenia przychodzą mi do głowy kiedy myśli skręcają w stronę jednego z dwóch najlepszych albumów Jethro Tull, a przy tym mojego osobistego faworyta w całej kategorii "rock progresywny". Ponad czterdziestominutowa suita posiada wszystkie elementy, za które JT jest przeze mnie uwielbiany - idealnie wkomponowane, czasem subtelne, czasem rozdzierające partie fletu; kapitalnie grający bas z prześlicznie podkreślonym brzmieniem; rozbudowana, wielopoziomowa kompozycja świetnie balansująca między chwytliwymi, wpadającymi w ucho, urzekającymi od pierwszej chwili fragmentami, a bardziej wysublimowanymi momentami. Wreszcie, element za który wyjątkowo cenię Andersona - tekst. Liryki Jethro Tull są mi bardzo bliskie i wyjątkowo mi odpowiadają, ale wieloczęściowy, oparty na luźnych skojarzeniach poemat będący manifestem autora (głównie) na temat indywidualizmu to, mówiąc krótko, mój ulubiony tekst wykorzystany w jakimkolwiek utworze.

See there!
A son is born - and we pronounce him fit to fight.
There are black-heads on his shoulders, and he pees himself in the night.
We'll make a man of him
put him to trade
teach him to play Monopoly and
to sing in the rain.



Niezaznajomieni z tym arcydziełem poczuli się zaintrygowani? Niechaj zatem klikają bez ociągania!
http://www.youtube.com/watch?v=i7ts-n87f0Y

_________________
Riding hard every shooting star
Come to life, open mind, have a laugh at the orthodox
Come, drink deep let the dam of mind seep
Travel with great élan, dance a jig at the funeral


Ostatnio edytowano 15 lip 2011, o 02:47 przez Fristron, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lip 2011, o 14:33 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 wrz 2007, o 07:44
Posty: 3304
Lokalizacja: Warszawa
11. Pink Floyd - Dark Side of the Moon (progressive rock, 1973)
Obrazek
Album, którego tu po prostu zabraknąć nie mogło. O ile mnie pamięć nie myli Dark Side of the Moon utrzymywało się na liście 100 najlepiej się sprzedających płyt przez 14 lat (!!!) od daty wydania, co poniekąd jest dowodem na to, że to krążek niezwykły. Na album składa się 10 utworów, ale tak naprawdę jest to po prostu jedna, niezwykle spójna, ponad czterdziestominutowa kompozycja. Osobiście dostrzegam zaledwie jedną wadę tego albumu, a mianowicie średnio się on nadaje, żeby go sobie zapuścić i w tym czasie robić np. naleśniki (w tym momencie ukłon w stronę fanów Tarji i What Lies Beneath ;) ) - jest to krążek z gatunku tych, którym trzeba się całkowicie poświęcić. Gra jest jednak warta świeczki, gdyż słuchając tego albumu można całkowicie odpłynąć w świat muzyki stworzonej przez Floydów - wszystko jest tutaj bardzo dokładnie przemyślane, zagrane z pasją i duszą, a o nietrafionych dźwiękach nie ma tu mowy. Posunąłbym się nawet o krok dalej i album ten umieścił na liście nie 1001 albumów, które każdy musi znać, a zaledwie 10.

_________________
ONLY QUITTERS QUIT!!!
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lip 2011, o 18:17 
Dark Passion Play
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 wrz 2008, o 17:48
Posty: 1295
12. Rush - 2112 (progressive rock/hard rock, 1976)

Obrazek

2112 powstawał w trudnym dla zespołu okresie. Wydany rok wcześniej Caress of Steel, na którym Rush po raz pierwszy zmierzył się z formą suity, okazał się być finansową klapą, a niezadowolona z takiego obrotu spraw wytwórnia wywierała coraz silniejsze naciski na zespół, by ten nagrał bardziej komercyjny materiał. Muzycy woleli jednak wydać album taki, jaki sami chcieli, nawet za cenę zakończenia kariery - i postawienie na swoim wyszło im na dobre. 2112 okazał się być dla nich nie tylko pierwszym dużym sukcesem i jedną z najwyżej ocenianych płyt w dyskografii, ale również zapewnił im swobodę twórczą, której potrzebowali.
Tytułowy utwór, siedmioczęściową suitę z tekstem-opowiadaniem opartym na motywach noweli Ayn Rand "Hymn", śmiało można zaliczyć do najlepszych, jakie Rush kiedykolwiek nagrał. Zróżnicowanie nastroju, zmiany tempa (od balladowych, spokojnych fragmentów po szalone instrumentalne popisy), muzyka idealnie podkreślająca tekst (jak np. odgłosy strojenia gitary, a potem pierwsze próby zagrania melodii w "Discovery" - majstersztyk!), miodne solówki, charakterystyczny wysoki głos Geddy'ego Lee okraszający całość - tej znakomitej kompozycji po prostu trzeba posłuchać.
Pozostałą część nagrania wypełniają krótsze, hardrockowe utwory, z których każdy potrafi zauroczyć słuchacza. "A Passage to Bangkok" z charakterystycznym riffem w zwrotce, nastrojowe "The Twilight Zone", niesamowicie wpadające w ucho "Lessons", akustyczne "Tears" będące jedną z nielicznych ballad w dorobku grupy, w końcu legendarne już "Something for Nothing" ze znakomitym tekstem:
What you own is your own kingdom,
What you do is your own glory,
What you love is your own power,
What you live is your own story!

Dla miłośników progresywnych klimatów - znajomość obowiązkowa!

http://w318.wrzuta.pl/audio/6RrJuwI0el2/rush_-_2112

_________________
If we burn our wings flying too close to the sun
If the moment of glory is over before it's begun
If the dream is won, though everything is lost
We will pay the price, but we will not count the cost


"Sikasz? Bo polityk nie." :lol:


Ostatnio edytowano 15 lip 2011, o 18:28 przez Czarna Carmen, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lip 2011, o 20:21 
Imaginaerum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 lut 2009, o 20:00
Posty: 2168
13. Scorpions- In Trance ( heavy metal, 1975)

Obrazek
Jeden z tych albumów, który na tej liście powinien sie znaleźć bezapelacyjnie i którego wstyd nie znać. Trzeci album jednej z najlepszych niemieckich formacji metalowych znanej głównie z jednego hiciora ciagle lecacego z radia. Genialna i piekna płyta prezentująca ostre killery takie jak np. Dark Lady czy Robot Man , czy liryczne i poruszające ballady pokroju Living And Dying czy prawdziwa perełka "Life's Like a River". Na szczególną uwage zasługuje genialny wokal Klausa Meine, który od drapieżnego wokalu w Top Of The Bill przechodzi w delikatny delikatny śpiew w Living And Dying oraz wirtuozeria gitarzysty- Uli Jon Rotha, który swoją gitarą maluje piekne pejzaże. Dodatkowym atutem płyty są świetne teksty. Dla mnie jest to jedna z najpiękniejszych płyt jakie kiedykolwiek słyszałam. Piekne wzruszajace melodie bez lukrowej polewy, są prawdziwą uczta dla zmysłów. Płyta której warto poświecić swój czas.


Ostatnio edytowano 15 lip 2011, o 20:25 przez Lalena, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lip 2011, o 21:49 
Wishmaster
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 lut 2010, o 22:15
Posty: 358
14. Nine Inch Nails - The Downward Spiral (industrial rock/metal, 1994)

Obrazek

Ósme oficjalne, bez wątpienia najważniejsze w historii zespołu, wydawnictwo. Krótko mówiąc: album opowiada historię* stopniowego upadku człowieka, aż do jego samobójstwa. I robi to cholernie dobrze - świetne same w sobie liryki:

i am the voice inside your head (and i control you)
i am the lover in your bed (and i control you)
i am the sex that you provide (and i control you)
i am the hate you try to hide (and i control you)
i take you where you want to go
i give you all you need to know
i drag you down i use you up
mr self destruct


dzięki muzyce atakują ze zdwojoną siłą, wgniatając słuchacza w fotel. Reznor pokazuje swoją nieskończoną pomysłowość na każdym kroku: zabłąkane pianino w March of the Pigs, dziwaczna, "zepsuta" solówka gitarowa w Ruiner, podkład Reptile stworzony z zapętlonego odgłosu wydawanego przez zarzynaną świnię. Każdy utwór ma wiele smaczków, których odkrycie będzie wymagało wielu przesłuchań, atmosfera jest gęsta i ciężka, a mimo to TDS jest albumem szybko wpadającym w ucho. I idealnie zakończonym - mało jest ballad tak pięknych jak Hurt. Na uwagę zasługuje również z całą pewnością pełen emocji wokal Trenta. Jedna z najciekawszych płyt lat '90.

*która ma drugie i trzecie dno


Ostatnio edytowano 16 lip 2011, o 14:01 przez altertide0, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 lip 2011, o 20:29 
Endless Forms Most Beautiful
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 kwi 2008, o 17:30
Posty: 4305
15. Queen - Queen II (progressive rock, 1974)

Obrazek

Bogactwo wspaniałych melodii, zróżnicowanie, niesamowite kompozycje, fenomenalne riffy i kapitalna forma wokalna Freddiego - od tych oczywistości należałoby zacząć wymienianie zalet drugiego studyjnego albumu jednego z najważniejszych zespołów rockowych w historii. Album nie daje słuchaczowi nawet sekundy na znudzenie - co i rusz muzycy zaskakują kolejnymi pomysłami. Mamy zatem Father To Son, który rozpoczyna się majestatyczną, a jednocześnie wpadającą w ucho melodią, by potem stoczyć się z patetycznych wyżyn za pomocą typowych chórków w stylu Queen i całkiem zmienić oblicze po wejściu mocarnego, walcowatego riffu. A to White Queen (As It Began), świetnie żonglujące napięciem, otwierane i zamykane klamrą w postaci efemerycznej, lekkiej melodii. A to zalatujące hard rockiem Loser In The End, a to łapiące za jajca zawrotnym tempem i kapitalną grą basu The Fairy Feller's Master-Stroke. Po tych wszystkich smakowitościach album daje nam chwilę na wyciszenie w postaci krótkiej, prostej balladki Nevermore; nie dajcie się zwieść, jest to bowiem tylko cisza przed burzą, jaką okazuje się The March of The Black Queen - mój ulubiony numer w całej dyskografii Queen. Orgia zróżnicowanych brzmień, nieprzewidywalność i ciągłe zaskakiwanie słuchacza w tym właśnie numerze osiągają apogeum - trudno mi nawet zacząć go opisywać, tyle w nim się dzieje. Tego po prostu trzeba posłuchać. Najlepiej z następującym po nim Funny How Love Is, bardzo prostym numerze opartym na jednym riffie i dwóch przeplatających się liniach wokalnych, które fantastycznie rozładowują napięcie po Marszu Czarnej Królowej. Album kończy rozwinięta wersja Seven Seas of Rhye, które z prostego instrumentala znanego z pierwszego albumu zespołu rozwinęło się w dynamiczny, konkretny kawałek.

Poza intrem pominąłem dwa numery, które mnie nie przekonują do końca - znaczy się, podobają mi się, ale nie aż tak jak reszta. Tak czy owak, album to must-have. I żeby Was o tym dobitnie przekonać, zachęcam do puszczenia sobie The March of The Black Queen:

http://www.youtube.com/watch?v=FHvuRhWopyc

_________________
Riding hard every shooting star
Come to life, open mind, have a laugh at the orthodox
Come, drink deep let the dam of mind seep
Travel with great élan, dance a jig at the funeral


Ostatnio edytowano 16 lip 2011, o 20:33 przez Fristron, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  >>

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron