1001 albumów - dyskusje

rh32

Ostatnio chcąc odpocząć od słuchania cięższej muzyki i złagodzić psychiczne efekty pisania pracy dyplomowej zabrałem się za bardzo przyjemne dla ucha projekty z żeńskim wokalem na czele. Przeważnie leci teraz u mnie np. Celtic Woman czy Enya, a dzięki temu wątkowi zacząłem słuchać Loreeny Mckennit i za wrzucenie jej do "1001 albumów" chciałem Ivanowi podziękować, mimo że "The Visit" aż tak bardzo jak "The Mask and Mirror" mnie nie porwało chociaż czytając jej opis tutaj chyba jeszcze spróbuję. Jako, że lubię słuchać wykonań koncertowych to znam jeszcze "Nights from the Alabama". Moje ulubione kawałki to "The Bonny Swans" i "Dante's Prayer", a teraz po długim wstępie przejdźmy do rzeczy: jakieś inne projekty w podobnych klimatach i podobnym poziomie? Może jeszcze jakaś dobra płyta pani McKennit?

Ivanhoe

"The Bonny Swans" jest piękne, niesamowta kompozycja.

Z dorobku Loreeny poleciłbym jeszcze Parallel Dreams, powinna Ci się spodobać, podobnie jak The Book Of Secrets, chociaż ta jak na nią dość "mainstreamowa" jest. Przy czym zaznaczam, że płyt po jej 'powrocie' nie znam prawie wcale, a takie An Ancient Muse zbiera bardzo dobre opinie. Trzeba będzie przy okazji sięgąć, jeśli tylko znowu najdzie mnie ochota na jej muzykę (czyli pewnie gdzieś pod koniec lata).

Podobni wykonawcy? Tak na poczekaniu - siostra Enyi, Moya Brennan i Clannad. Blackmore's Night też słucham czasem będąc w podobnym nastroju jak wtedy gdy leci Loreena, ale aż tak zbliżone stylistycznie to znowu też nie jest.

rh32

Poświeciłem dużo czasu płycie "The Visit" i przekonałem się do niej całkowicie. Nastąpiło to głównie dzięki niesamowitemu "the lady of shalott". Tak na marginesie ja jakoś nie odczuwam, że "The Bonny Swans" jest "piękne" :wink:

. Powiedziałbym, że to niezwykle ciekawa klimatyczna kompozycja z świetnie dobranymi środkami (to wzajemne uzupełnianie się skrzypiec i gitary). Dla mnie typowa piękna kompozycja to "Dante's Prayer" i wspomniane "the lady of shalott" ,ale to już czysto subiektywna myśl, która mi się właśnie nasunęła :wink:

polityk2

A ja dziś zacznę swoją przygodę z Loreeną! Od właśnie dwóch dyskutowanych album rozpocznę i do piątku zdam relację.
Chociaż co prawda to będzie już moje drugie podejście, poprzednie (bodaj z płytą A.D. 2007) nie wyszło zgodnie z oczekiwaniami, ale jestem ostatnio bardzo chłonny, więc liczę na sukces.

Fristron · **Dołączył(a):** 12 kwi 2008, o 17:30 **Posty:** 4305

Stwierdziłem że ożywię trochę wątek.

Dość długo nosiłem się z zamiarem napisania tego wpisu, bo muzyka jest naprawdę tego warta, choć wahałem się czy sama natura albumu jako dzieła nie do końca oddzielnego pozwala na taki wpis. Ostatecznie doszedłem do wniosku że jako album muzyczny "Wicked" i tak się broni i jest niesamowitym dziełem (zresztą przede wszystkim w takiej formie je znam), więc nie ma po temu przeciwwskazań.

Rune

Nieco dziwi mnie nieobecność Tears Laid in Earth The 3rd and the Mortal, chyba że coś przeoczyłem.

Ivanhoe

Chciałem zwrócić uwagę, że lista nie jest zamknięta, ba, nawet 10% zamierzony 1001 krążków jeszcze nie ma, więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby swoją notkę sporządzić.

Sama płyta jest zdecydowanie warta przesłuchania, w pewnym sensie także pionierska i przełomowa. Swoją drogą zwolenników wczesnego gothic/death-doom metalu tu paru jest, a mimo to nie przypominam sobie praktycznie żadnych wzmianek o tym zespole.

Rune

Więc czas sporządzić wpis do 1001 albumów i założyć temat o zespole, bo dla mnie praktycznie wszystko co wyszło spod ich łapek było genialne.

Ivanhoe

Odświeżyłem sobie ten album i muszę powiedzieć, że jak dla mnie w pełni zasługuje na miejsce w tym zestawieniu, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że główny nacisk położony jest w "1001 albumów" na metal i różne jego podgatunki. Prawie 20 lat minęło już od wydania tej płyty, a w dalszym ciągu słucha się jej świetnie i mamy wrażenie, że obcujemy z czymś, co w swoim czasie dopiero przecierało szlak i torowało drogę późniejszym, znacznie bardziej znanym zespołom.
Fanów gatunku tutaj trochę jest, więc liczę na to, że parę osób powinno się zainteresować proponowaną pozycją.

polityk2

Wow! Jeszcze się na ten krążek nigdy nie natknąłem, a zrobił wielkie wrażenie, tak jak w tym temacie nie udało się to żadnemu albumowi, prócz Into The Mirror Black i Floodland. The 3rd and The Mortal wydaje mi się znacznie lepiej przyswajalne, niż np. Dreams of Sanity. Że też na rok przed debiutem ToT taką miłą płytkę wydano, to aż wstyd nie wiedzieć. Choć np. wokal średnio mi odpowiada, to krążek wydaje się mieć niesamowity klimat.

Co do postowanego przez Frisa "Wicked", to ja też znam i poleca. Aż dziw bierze, że nie napisał ani słowa o książce na podstawie której sceniczny musical jest oparty ;p . Z swojej strony dodam, że za 2-3 lata na ekrany wchodzi film Stephena Daldry'ego (Godziny, Billy Elliot, Lektor).

PannaKabaczkowa

Ivanhoe napisał(a):

Fanów gatunku tutaj trochę jest, więc liczę na to, że parę osób powinno się zainteresować proponowaną pozycją.

To ja!

Dzięki za przypomnienie o istnieniu tego zespołu

Zaraz będę się zabierać do słuchania

rh32

The 3rd and The Mortal bardzo przyswajalne, interesujące, trochę nie moje klimaty, ale podoba mi się. Dzięki! Wrzucone w dobrym momencie, bo Tuomas będzie wspomagał wokalistkę co śpiewała na tym albumie w jej nowym projekcie o czym było wspomniane w innym temacie: viewtopic.php?f=6&t=334&start=660
Wicked nie tykam, bo zobaczyłem słowo "Musical", a jestem na nie bardzo odporny :wink:

Ich fenomen mnie omija więc się nie wypowiadam.

PannaKabaczkowa

Też przesłuchałam. Na razie raz, ale będzie więcej. Głos tej babki średnio mi się podoba, ale do przeżycia. I śpiewają po norwesku (te dwa akustyczne)

Rune

PannaKabaczkowa napisał(a):

Głos tej babki średnio mi się podoba, ale do przeżycia. I śpiewają po norwesku (te dwa akustyczne)

Kari (wokalistka) ma jeden solowy album po norwesku (Spindelsinn), ale skoro nie przepadasz za jej głosem, to nie polecam.

Chociaż na solowych albumach śpiewa inaczej, bardziej jak Beth Gibbons, no i muzyka jest kompletnie inna niż na debiucie Mortali (chociaż i oni po odejściu Kari też poszli zupełnie w inną stronę, ostatni album poleciłbym fanom Ulvera i środkowego The Gathering, chociaż to też inne granie). A najlepiej poleciłbym zapoznać się z całą ich dyskografią, bo w moim skromnym przeświadczeniu byli genialni.

PannaKabaczkowa

No właśnie oni potem robili jakieś eksperymenty, odchodzili od tego gotycko-doomowego klimatu czy nawet zmieniali gatunek, więc się tak zastanawiałam, czy w ogóle warto się zapoznawać z późniejszą twórczością. A mógłbyś coś szerzej o tym napisać? (Tu, chyba że moderacja wydzieli oddzielny temat

)

1001 albumów - dyskusje

Kto przegląda forum