Nie wierzę, że ktokolwiek mający kontakt z grami (lub chociaż z grającymi przedstawicielkami płci pięknej
) nie słyszał o Simsach. Mająca już niemal dekadę seria, która doczekała się 3 odsłon i gigantycznej liczby dodatków już w pierwszym wydaniu była tyleż grywalna i nowatorska, co kontrowersyjna.
Przez tą dekadę, w trakcie której Simsy stały się jednym z największych fenomenów branży elektronicznej rozrywki, do serii przylgnęło dużo łatek. Tych sprawiedliwych, jak kuriozalna liczba dodatków i tych mniej, jak przesąd, jakoby w Simsy grały jeno małe dziewczynki - ok. 50% nabywców gry jest puci męskiej. Oczywiście to znacznie mniej niż przy dowolnej innej grze, ale jednak mimo wszystko - dane łamią stereotyp.
Koncepcja gry, która miała premierę w 2000 roku i wyszła spod ręki Willa Wrighta była tyleż prosta co genialna. Skoro udawało się z symulowaniem różnych aspektów życia wcześniej, to czemu by nie symulować... samego życia? Pomysł tyleż nowatorski, co ryzykowny - do tej pory w grach mieliśmy okazję się wcielać w osoby, którymi nie mieliśmy wielkich szans stać się w prawdziwym życiu (pilot myśliwca, burmistrz etc.).
Nie roztrząsając za bardzo sensowności pomysłu przewodniego The Sims - gra stała się hitem. Świadczy o tym 8 (!) dodatków wydawanych w późniejszych latach. Druga część przeniosła rozgrywkę w trzeci wymiar, dodała grze celowości i wprowadziła mechanizm starzenia się. Ta z kolei doczekała się 9 (!!!) dodatków, nie wspominając o masie drobnych add-onów z przedmiotami. Trzecia odsłona serii, która miała premierę w tym roku, sprawiła wreszcie, że miasto jest jedną wielką lokacją i usprawniła mechanikę części drugiej, tak, że teraz wszystkie rozwiązania wreszcie mają sens. Pierwszy dodatek - World Adventures - został zapowiedziany na jesień. A to z pewnością dopiero początek...
Co sądzicie o Simsach? Bez sensu? Cholernie grywalne? Nudne?
Osobiście strasznie lubię tą serię. Nie jest to rzecz, w którą można się zagrywać po nocach przez wiele dni, ale na krótką metę jest to bodaj najbardziej odprężająca i wciągająca gra w jaką grałem. Serio.
Pierwszy raz z Simsami zetknąłem się w 2001, gdzieś w okolicy premiery drugiego dodatku ("Balanga"). Wówczas seria najbardziej mnie wciągnęła (miałem kilkaset tysięcy majątku i wszystkich na najwyższych stanowiskach, a luda narobiłem chyba 5). Do dwójki podchodziłem dwukrotnie - niedługo po premierze znużyła po tygodniu, za to w tym roku sobie wróciłem i z dodatkami była to już wyśmienita gra (szkoda, że tak mało możliwości przetestowałem). Z trzecią częścią zapoznaję się od przedwczoraj i już stwierdzam, że całkiem możliwe jest powtórzenie sukcesu, jaki odniosła u mnie "jedynka" - rozgrywka, podobnie jak wtedy, jest niesamowicie płynna (w dwójce cholery można było dostać z tymi ciągłymi loadingami...) a sama gra oczywiście znacznie bardziej rozbudowana i urozmaicona.
Na dzień dzisiejszy stawiam 10/10, bo w swoim gatunku gra nie ma sobie równych... i czekam na World Adventures!