Mnie w Ocean Soul uderza najbardziej samotność i rezygnacja.
What more do I have to say zawsze mnie porusza. Jest dla mnie jakby końcem wszystkich możliwości: zostały już tylko bierne retrospekcje, które ciągle polegają na tym samym: rozpamiętywaniu bezpowrotnie straconej przeszłości.
Long hours of loneliness przywodzi mi na myśl jakiś osamotniony dom, w którym dusza, o której opowiada utwór, spędza swoje dni na wspominaniu. Jest sama i musi zmierzyć się z tym, czego już nie da się odwrócić. Wyobraźcie sobie to uczucie, kiedy zbyt długo jesteśmy tylko sami i nie mamy żadnego zajęcia, by czas płynął szybciej... Wtedy przychodzą refleksje, nie zawsze miłe. A tamta osoba spędza całe godziny, wpatrując się tylko w morze, w którym widzi jedynego towarzysza i rozmyślając o tym, że już nic nie da się zrobić...
Should I dress in white and search the sea
As I always wished to be - one with the waves
Ocean Soul
Tutaj popieram to, co napisał już Beezqp:
Cytuj:
Z tego, co można wywnioskować, "Ocean Soul" jest to określenie człowieka, co cechują te same cechy, które cechują ocean [inspiracje morzem można niejednokrotnie odnaleźć jeszcze w tekstach; zresztą, nawet sam Tuo o tym wspomina w wywiadach]. A więc jest to ktoś o duszy głębokiej, bogatej i pięknej, ale jednocześnie niespokojnej, samotnej i rozdartej.
Wydaje mi się, że (może i podmiot liryczny, ale dla mnie po prostu Tuo) chce złączyć się z oceanem właśnie w tej głębokości i pięknie, ale także spokoju. W końcu sam utwór jest spokojny, co wskazywałoby, że chodzi o takie ciche, uśpione morze, w które można "położyć się" i odpłynąć myślami, znaleźć ukojenie.
Następne wersy to wytłumaczenie powodu samotności: utracona osoba. To o niej właśnie myśli podmiot liryczny w owych godzinach samotności, to to wspomnienie przewija się przez jego pamięć.
Something so beautiful it hurts - to już koniec, nie ma nadziei na to, by kiedyś było lepiej, a wspomnienia przynoszą tylko ból i poczucie straty.
I only wished to become something beautiful
Through my music, through my silent devotion
To można interpretować na tyle sposobów... Dla mnie jest to po prostu takie ciche wytłumaczenie się, ostatnia kropelka żalu, próba pocieszenia się i odnalezienia w tej samotności.
Bardzo lubię ten utwór ze względu na niepowtarzalny klimat, jaki w sobie ma. Kojarzy mi się z ciszą nocy, delikatnym poszumem fal oceanu i z samotnością, wypaleniem się wszystkiego.
Bliski tej wizji jest ten obrazek: