polityk2 napisał(a):
Nikt mi nie wierzy, że to jest disco o zimnej wojnie (może
progressive disco, art-pop, neo-art rock?

), a przecież numer tytułowy powinien być w Polsce absolutnie kultowy, jako że jest (niemal w całości) wyrazem sprzeciwu wobec wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia.
Bardzo słuszna uwaga. Nad "New Year's Day" U2 wszyscy się spuszczają, a ten świetny numer Abby jest pomijany i jakoś nieobecny w świadomości średnio-dobrze zorientowanego słuchacza muzyki popularnej, podobnie jak cała płyta zresztą. Mały wyjątek - "One of Us", komercyjnie największy sukces z tego krążka.
Cytuj:
Szczerze polecam też pozostałe małe arcydzieła - "I Let The Music Speak", "Soldiers", "One of Us", zresztą... oryginalny krążek ma tylko 37 minut i wciąga po pierwszej minucie.
Do tego świetnie się zaczyna i kończy - dyskotekowo-psychodeliczny numer na początku a na końcu kołysanka w dosłownym tego słowa znaczeniu. W tym miejscu ciekawostka: "Like an Angel Passing Through My Room" to jedyny numer w ich dyskografii, w którym śpiewa tylko Frida.
Uwielbiam też "Slipping Through My Fingers" za świetny wokal Agnethy. Jeden z najlepszych utworów w jej wykonaniu, wkłada sporo serca w ten kawałek; ewidentnie słychać, że traktuje o jej córce. Hiszpańska wersja ("Se Me Esta Escapando") tego numeru jest podobnie genialna, w ogóle jak cała składanka "ABBA Oro".
Cytuj:
I pytanie, jeśli się ktoś orientuje, czy ABBA gdzieś jeszcze popisuje się takim stylem i w takiej jakości?
Patrząc całościowo, to ostatni album wypada tu najlepiej i na koniec kariery niesamowicie wyśrubował poprzeczkę. Tym niemniej jednak klasa, jaką tutaj pokazali, nie wzięła się z powietrza. Generalnie tendencja jest taka, że im później, tym więcej bardzo dobrych i ambitnych numerów, które pretendują do miana sztuki popularnej.
Na "Super Trouper" mamy rewelacyjne The Winner Takes It All, czyli (najprawdopodobniej) najlepszy numer w wykonaniu Agnethy. Oparty na 2 bliźniaczo podobnych motywach instrumentalnych, ale w ambitnej tonacji (nie pamiętam czy Ges-dur czy Des-dur, teraz "The Visitors" słucham i se nie będę przerywał), do tego rewelacyjnie zaśpiewany i z tekstem z życia wziętym.
Jest też "Andante, Andante", czyli mój ukochany numer tego zespołu, w którym z kolei Frida szczytuje pod względem swoich możliwości wokalnych.
Mamy "The Piper", do którego się długo nie mogłem przekonać, czyli numer, w którym dwie linijki tekstu są po łacinie (ABBA i łacina - nie takie oczywiste).
No i preludium do "The Visitors" pod względem klimatu ogólnie, czyli "Happy New Year".
Reszta też trzyma poziom, odstaje tylko "On and On and On", no i trochę może "Our Last Summer", który ja jednak bardzo lubię. "Lay All Your Love on Me" jest dobre, ale w swojej kategorii, czyli dynamicznego stylu, dzięki któremu się zespół swego czasu wybił.
"Voulez-Vous" ma też swoje 'momenty' - energiczne fragmenty, które osiągają piorunujący efekt bez żadnego tandetnego efekciarstwa. Weźmy pierdolnięcie w refrenie z numeru "Chiquitita" (pierwszy takt w metrum 5/4 dostajemy gratisowo), jak również mostek w "The King Has Lost His Crown" i w "Kisses of Fire"
No i nie zapominajmy o "The Album" z mini-musicalem składającym się z 3 ostatnich utworów, który był w momencie premiery albumu najbardziej ambitną częścią ich dyskografii.
"Move On" jest też rewelacyjne, poza tym moja absolutna czołówka numerów Abby.