Charism napisał(a):
Jak się podobała produkcja? IMO ten facet jest świetnym wokalistą, ale produkować mzuzyki to nie potrafi.
Podobać to mi się podobała, ale może w sumie po prostu mi w danym momencie podeszła. Brzmienie jest dość płaskie, instrumenty nie są nawet w połowie tak dobrze wyeksponowane ani precyzyjnie rozmieszczone w przestrzeni dźwiękowej jak na Aegis, ale taka sytuacja mniejszego skupienia podczas słuchania - jest to cecha produkcji, która czasem bywa pożądana. Ale faktem jest, że od strony produkcyjnej ta płyta się bynajmniej nie wyróżnia na plus.
polityk2 napisał(a):
Ivanhoe napisał(a):
kombinacja "gothic/symphonic rock/metal"
I never knew anything (...) like this.
Neither did I, so I had to invent it.*
polityk2 napisał(a):
MrDoe napisał(a):
Mimo wszystko DYU dla mnie jest lepsze od CC i może konkurowac z Oncem
Ulala, ostre słowa. Zgodzę się z pewnością, że uczeń pobił mistrza (bo TDC >>> DPP q.e.d.) i jak już pisałem DYU to najlepsza płyta Holendrów, a powiem nawet, że najlepszy album symphonic metalowy od roku 2004; bo jest ciut lepszy, niż "Gothic Kabbalah" - oba albumy to powiewy świeżości, do tego dzieło Theriona jest dwukrążkowe, ale imo na tym drugim albumie czasem wieje nudą, DYU zaś słabszych momentów ma znacznie mniej.
Porównując "Once" z DYU myślę, że ważne jest te sześć lat różnicy, szczególnie, że to będzie ponad pół dekady w 13-letniej wówczas historii gatunku - a więc szmat czasu! Rzeczywiście prosperujący świetnie metal symfoniczny wspiął się na - wydawać się mogło - szczyt możliwości w 2004 roku, i nikt nie ma tu chyba wątpliwości, że chodzi o "Sirius B" i "Once" właśnie, po których zespoły dorobiły się dziesiątek naśladowców, mniej lub bardziej udanych. Nikomu jednak nie udało się później wnieść wiele oryginalności i dosięgnąć mistrzów, a nadzieję rozpalało przecież "Shine" Edenbridge, debiut To-Mera, "Invisible Circles" AF, "Summer's End" Autumn, a nawet dwie pierwsze LP Leaves' Eyes! Kiedy to wszystko są krążki powstałe w ciągu dwóch lat i ja dużą część zasługi za ten stan rzeczy przypisywałbym właśnie sukcesowi Nightwisha; bardzo dużą część rzekłbym. Innymi słowy - miejsce w historii oraz wpływ na gatunek, który osiągnął "Once", jest moim zdaniem nieoceniony, i fakt, że na dzień dzisiejszy ja na przykład chętniej sięgam po DYU, niż którykolwiek z krążków Nw (w tym oczywiście CC) nie determinuje tego, że obiektywnie oceniłbym prześwietne dzieło Epiki za lepsze (czy równe) z najlepszymi dokonaniami Finów.
I btw. jeżeli ktoś poprzez odpowiedzenie mi będzie chciał kontynuować dyskusję, to proszę po prostu zacytować mnie i odpowiedzieć w temacie Symphonic metal, w którym na dniach toczyła się bardzo podobna dysputa, a właściwszy będzie chyba na kontynuowanie dyskursu.
Zacytowałem wszystko powyżej, bo ze wszystkim odnośnie porównania DYU/Once się zgadzam. Przyznać trzeba, że albumowi Epiki do Nightwisha z 2004 za dużo nie brakuje, ale nie można również zapomnieć o tym, że w ostatecznej konsekwencji Once jest tutaj na pewno lepszym albumem, w dużym stopniu z powodu tego co doskonale opisałeś. Chodzi oczywiście o jego spory wpływ na inne wydawnictwa, które ukazały się przez te 5 lat, jakie dzielą oba wydawnictwa. Gdy uwzględni się ten aspekt to powinno być jasne dlaczego Once należy postawić wyżej od również bardzo dobrego Design Your Universe, który zasługiwałby na 10/10 gdyby ukazał się 10 lat prędzej.
* W oryginale: If God did not exist, it would be necessary to invent him ("Politics of Ecstasy" Nevermore, za Wolterem).