Lalena napisał(a):
Hmmm, wiedziałam, że nie pominiesz okładki "In Trance". Cóż więcej dodać. Jedna z tych okładek, która idealnie pasuje do muzyki jaka znajduje się na krążku. W pełni oddaje pasję, tajemniczość, namietność i zadziorność In Trance. Pani faktycznie wygląda jakby była w transie. W sumie chyba moja ulubiona okładka. Piekna, prosta, dość ascetyczna kompozycja i ciekawe ujęcie. Dodatkowo czarno-biała. Jako, że uwielbiam czarno-białe, stare zdjęcia to dla mnie osobiście to dodaje ogromnego uroku i magii fotografii. Jakoś nie moge sobie wyobrazić okładki „ In Trance” w kolorze. Dla mnie to jakiś kosmos.Na pewno wtedy nie robiłaby takiego wrażenia jak teraz. Szkoda tylko, że nie wiadomo jak owa pani się nazywa. Czy to była pierwsza lepsza modelka z agencji, czy może jakaś mało znana niemiecka aktorka? Obstawiam, że gdyby nie zawartość krążka to z pewnoscia powyższa okładka pewnie nie należałaby do Twoich ulubionych. Ogólnie Scorpions miało zawsze dobre i ładne okładki. W sumie bardzo lubię te stare spłowiałe okładki. Dla mnie mają jakis klimat tych lat w których powstały oraz autentycznośc.
Btw, jeśli już jesteśmy przy Scorpions to okładka Virgin Killer jest idealna na tapetę dla Charisma. Kwintesencja tego co lubi najbardziej w kobietach. Jeżeli chodzi o VK to zespół mógł się postarać i dać jakąś ładną okładkę zastepczą, a nie własne zdjęcie na którym najkrócej mówiąć po prostu nie wyszli zbyt dobrze.
Co do modelki, to nie mam dalszych informacji kto to był. W każdym razie nikt (nawet stosunkowo mało) znany. Ale warto wspomnieć, że okładka ta - podobnie jak kilka innych Scorpions - została ocenzurowana.
Tutaj ciekawy spis cenzurowanych okładek:
http://rateyourmusic.com/list/RENZO46/o ... al_artworkPrzy okazji widać, że im bardziej znany zespół, tym większe pierdoły i drobnostki zaważą o tym, by wypuscić jakieś "clean version". Podgatunek muzyki ma tu też swoje znaczenie oczywiście.
Odnośnie naprawdę obrzydliwych rzeczy, to można sobie poszukać na metal-archives jakiegoś undergroundowego goregrindu, przeważne z Ameryki Południowej - rzygowiny, kał, zmasakrowane zwłoki (czasem wszystko razem)... W odpowiednim kręgu słuchaczy to już nawet nie szokuje, tymczasem do LAFS Scorpions się ktoś przypieprzył.
Charism napisał(a):
Popraw ostatni link.

http://thecimmerian.com/wp-content/uplo ... -front.jpgU mnie normalnie widać.
Fristron napisał(a):
A już w ogóle nie cierpię portretowych okładek, na których jest po prostu artysta/zespół i tyle. Streets, wszystko od Madonny czy Florence czy wiele, wiele innych - w ogóle mi się nie podobają takie covery, całkowicie pozbawione kreatywności i jakiegoś polotu IMO.
No ale w popie np. takie coś się przyjęło i jest z reguły standardową oprawą płyty. W metalowych klimatach z kolei spotyka się to zjawisko dość rzadko (np. koncertówki jako wyjątek).
Przy okazji muszę przyznać, że okładka debiutu KC też mnie nigdy nie fascynowała.

Znaczy, jest kvlt i wiadomo, nie odrzuca mnie też, ale przez to, że się tak narzuca odbiorcy też nie mogę powiedzieć żeby mi się podobała.
Można jeszcze wspomnieć, że trochę podobna do niej jest ta:
http://www.megaforcerecords.com/store/i ... TERNAL.jpg
Moim zdaniem ładne:
Może nie pod względem treści (ludzie się zarzynają ku chwale państwa), ale pod względem tego, że obraz jest żywy, uchwycony w jednym momencie, który już chwilę później wyglądał zupełnie inaczej. Jak Bitwa pod Grunwaldem Matejki prawie, tyle że w mniejszym wymiarze.