No to może parę słów komentarza ode mnie...
Cytuj:
Gdzieś daleko
A nie lepiej po prostu „daleko”?
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Cytuj:
Kiedyś dni jaśniały,
Ogrody tak kwitły,
Noce przynosiły tyle nadziei,
A w ich ciszy początki swe dzikość zarysowała...
Życzenia szeptane
Czas tu przywiodły i zatrzymały,
Tylko czy wtedy był w tym jakiś sens...
Niby ładnie, ale jak się wczytać, to trochę się mijasz z oryginalnym tekstem. W pierwszym wersie mamy ewidentny wyższy stopień przymiotnika, w 2 i 3 słowo „more” czyli więcej; szło tu o podkreślenie kontrastu między przeszłością a rzeczywistością:
kiedyś dnie były jaśniejsze, ogrody
bardziej kwitnące, noce miały
więcej nadziei. W twoim tłumaczeniu trochę to rozróżnienie ginie. Dalej, skąd pomysł na „A w ich ciszy początki swe dzikość zarysowała...”? Początek wersu jest niewątpliwie okej, ale jego druga część znaczy mniej więcej: „wzywały dzikie krainy” (dosłownie najlepsza byłaby tu „dzicz”, ale trzeba przyznać, że nie brzmi ona najlepiej
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
). Tak więc nieco w tym miejscu przekombinowałaś. Zresztą w trzech kolejnych wersach także dość mocno odchodzisz od sensu oryginału: „życzenia szeptane” po przestawce szyku (przesunięcie przymiotnika przed rzeczownik) jeszcze od biedy by mogły pozostać, ale zupełnym nieporozumieniem jest powiązanie ich więzią przyczynowo-skutkową z 2 kolejnymi wersami. Które nota bene, znaczą: „czas istniał tam, ale nic nie znaczył” (celowo piszę „istniał” a nie „płynął”, bo wydaje mi się, że szło tu właśnie o swego rodzaju zaprzeczenie jego upływowi
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
). W tym miejscu więc zupełnie minęłaś się z interpretacją...
Cytuj:
Gdzieś daleko, hen daleko, ah, kiedyś
Każdy sen podróżą w nieznane był
Gdzieś daleko, hen daleko, do domu odległego od trosk
Gdziekolwiek- trwa tylko daleka podróż
Z refrenem jest znacznie lepiej i właściwie nie mam zbyt wielu uwag. Najpoważniejsza tyczy się wersu drugiego: po pierwsze, mamy tu czas teraźniejszy, więc powinno być „jest” zamiast „był”. Po drugie proponowałabym zmianę szyku, tak by orzeczenie nie kończyło wersu: „każdy sen jest podróżą w nieznane”. W trzecim wersie można by wprowadzić kosmetyczną zmianę „odległego” na „z dala” — ale sama oceń, która forma według Ciebie brzmi lepiej. No i upodobniłabym ostatnią linijkę do wersu drugiego, tak by zachować „równoległość” obecną w oryginale. Przykładowo mógłby on mieć taką postać: „w każde miejsce wiedzie podróż w nieznane”. Zdaję sobie sprawę, że to może nie najlepsza propozycja
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
, ale pokombinowałabym w tym kierunku.
Cytuj:
Dni umarły,
Ogrody obróciły się w pustkę,
Czy w tym kruchym świecie
Me jedyne leży oparcie?
Dzikość już nie nawołuje,
A esencja pustych życzeń
Zaklęta we łzach bosostopego syna
W tę noc wszelkiej nadziei pozbawioną...
I znów zwrotka, i znów zastrzeżenia. „The days departed” może znaczyć „dni umarły”, ale tutaj chyba lepiej byłoby użyć innego znaczenia „depart”, czyli „odeszły”. Drugi wers jest cokolwiek przekombinowany — wystarczyłoby „ogrody opustoszały”. Poza tym nieco zakręciłaś z użytym w tym miejscu związkiem frazeologicznym: można obrócić się w pył, proch, niebyt — ale raczej nie w pustkę. Za to kolejny dwuwers wyszedł dla odmiany bardzo zgrabnie i za niego mogę Cię z przyjemnością pochwalić. Dobra robota!
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Niestety, w kolejnych wersach znów lekka obniżka poziomu
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
. „Wishes so hollow” to dosłownie „tak płytkie życzenia”, co można by przełożyć jako „życzenia straciły głębię”. I po raz kolejny należałoby zrezygnować z powiązania tego wersu z kolejnym dwuwersem, który swoją drogą można by mocno uprościć, bo nakombinowałaś się tu niepomiernie, a wystarczyłoby coś w rodzaju: „bosonogi chłopiec szlocha w pustce nocy”.
Cytuj:
Odetchnij chwilą,
Niebieska Wieżo,
uchroń marzyciela przed zanikiem w szarym szronie jak trawa,
A ty nie trać głowy przez życie,
Znów każdą stratę pozbierał czas
Trzyma mnie jednak, gdy pragnę odfrunąć
W kolejnych fragmentach puściłaś już zupełnie wodze fantazji i tak naprawdę związek z tekstem Tuomasa jest dość nikły
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
. A znaczą one mniej więcej (tak roboczo):
naciesz się chwilą
sięgnij ku niebu*
nie pozwól by marzyciel
obrócił się w szarość**
*to chyba najsensowniejsza wersja, jaką można tu przyjąć; „tower” jako czasownik znaczy „górować”, więc chodzi o coś w duchu: „góruj wraz z niebiosami”
**dosłownie „by zszarzał jak trawa” , ale nie brzmi to najlepiej
brak pokus życia
korzyść za każdą strat
porwał mnie czas
lecz nie przerwał mi lotuI tu, niestety, szczerze muszę przyznać, że pierwszego dwuwersu też nie jestem zbyt pewna. Gdyby ktoś miał jakąś sensowniejszą propozycję, to bardzo chętnie się z nią zapoznam.
Cytuj:
"Byś mógł nadejsć śnie, cierpię,
A straszliwą ceną jest utrata życiowych przyjemności"
No i w zakończeniu, choć przykro mi to mówić, klapa na całej linii. Zupełnie nie potrafię zrozumieć obecności czasownika „cierpieć” w pierwszym wersie — to jednak w końcu coś innego niż „zapłacić cenę”. I powinno to wyglądać mniej więcej tak:
za ów dar snu przyszło mi zapłacić cenę
utraty życiowych przyjemności.
No i to tyle. Mam nadzieję, że nie przeraziłam Cię zbytnio moim komentarzem, Świrko, a przeciwnie, zmobilizuje Cię on do pracy
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
.